![]() |
Jan Gross |
Urodził się 21 I 1934 r. w Opatówku koło Kalisza. Pracował w przedsiębiorstwach budowlanych, obecnie na emeryturze. Literacko wypowiada się jako satyryk, fraszkopisarz i aforysta. Debiutował fraszkami w tygodniku „Kaktus” w 1958 r. Wydał książki: „Z przymrużeniem oka” (fraszki, Gorzów 1979), „Szczypta swawoli” (fraszki, Warszawa 1979), „Małe zoo na wesoło” (wiersze dla dzieci, Szczecin 1982), „Od biedronki do żyrafy” (fraszki, Bydgoszcz 1987, 1989), „Rodacy przy pracy” (fraszki, Warszawa 1987),
(„Sprytny szarak” (fraszki, Szczecin 1990), „Z fraszką przez życie” (ŁódĽ 1992), „Ero-tyki” (fraszki i utwory satyryczne, Gorzów 1994), „Szkolna fraszko-teka” (Szczecin 1996), „Uwypuklenia” (aforyzmy, Gorzów 1997), „Figle Amora” (fraszki, Szczecin 1997), „Uczniowskie zbytki” (fraszki, Szczecin 1998), „Zwierzątkowo na rymowo” (Gorzów 1999), „Z fraszką na ryby” (Szczecin 1999), „Bez pardonu i bez tonu” (fraszki i aforyzmy, Zielona Góra 2000), „Sportowe szusy” (Szczecin 2001), „W kilku wersach o nonsensach” (limeryki, Kraków 2005), „Łeb w łeb – turniej satyryków” (fraszki i aforyzmy, wspólnie z Tadeuszem Szyferem, Gorzów 2006).
Jest członkiem Stowarzyszenia Autorów ZAIKS, Związku Autorów i Kompozytorów ZAKR oraz Związku Literatów Polskich. Posiada odznakę „Zasłużony Działacz Kultury”.
Zmarł w dniu 10 listopada 2010 r. w Gorzowie Wlkp. O sobie: Alfred Siatecki – „Figliki pana Jana”, „GL” 1997 z 15-16. II. Kiedy byłem dzieckiem, mówiono o mnie „chodząca powaga” i niewiele się od tego czasu zmieniło. Po prostu nie lubię się uśmiechać. W wywiadzie pt. „Fraszka na poważnie” udzielonym Ewie Kozielewskiej, „Gazeta Lubuska” 1997 nr 288 O twórcy erotyków
Kiedyś był zdobywcą pań, Lecz dzisiaj (mój Boże!) Przy najbardziej ponętnych, Tylko pisać może. O autorze: Od czasu, gdy w 1958 r. drukowaliśmy pierwsze fraszki gorzowskiego autora w poznańskim „Kaktusie”, minęło już dwadzieścia lat. Wiele dowcipnych powiedzonek Jana Grossa krąży bezimiennie „wśród ludu”, a on sam z niezrozumiałych dla mnie przyczyn nie doczekał się nawet wyboru fraszek. Lech Konopiński na skrzydełku książki „Z przymrużeniem oka” Większość wierszy Jana Grossa napisana jest sprawnie pod względem warsztatowym, choć czasem wypada postawić pytanie o sens, czasem znów o to, czy tekst jest prozą czy wierszem. Niemniej trzeba zwrócić uwagę zwłaszcza na humor błyskotliwy, delikatny, starannie przemyślany, łączony z dowcipem językowym i walorami poznawczymi. W sumie książka sympatyczna. G.L. „Od biedronki do żyrafy”, „Nowe Książki” 1988 nr 3 Gross czasami nie pisze niczego nowego, a przypomina to, co od lat większości spośród nas jest znane i co my, gdybyśmy mieli talent satyryka, byśmy wyszydzili. Ba, wyciąga rzeczy oczywiste i podaje w taki sposób, że gdy je czytamy rumienimy się i zwieszamy głowę na piersi. Oznacza to, że Gross osiąga cel, co mu się często udaje. Czy czytelnik się poprawi, to już inna sprawa. Daniel Sateck, „Okiem satyryka”, „Gazeta Lubuska z 14. IV. 2000 Gross ma doskonale rozwinięty zmysł obserwacji. Dostrzega wokół siebie nie tylko to, co przeciętnego rodaka denerwuje, ale i śmieszy, obraża, znieważa, spędza sen z oczu. Z czym można żyć długo, bo w każdym człowieku kryje się jakaś słabość, ale i czego nie można się wyzbyć. Gross wskazuje rodakom, czego ich oczy nie widzą lub czego oni nie maja odwagi wyszydzić, wyśmiać, skrytykować. Nie oznacza to, że Gross tylko wytyka i szydzi. On także wskazuje, jak postępować. Bywa filozofem i moralistą, a nawet biesiadnikiem, który staje się nauczycielem. Daniel Sateck „Ostry dyżur”, „Gazeta Lubuska” 2001 nr 91 z dn. 20. IV
Z tomu „Z przymrużeniem oka”
Uznanie
Mówią o nim : wielki człowiek, Gdy już nie otworzy powiek. O szyszkach Niejedna szyszka z tego rada Kiedy jej siostra na dół spada. Zasady Za czyim gości stołem, Tego jest apostołem. Zawiła droga Aby się dostać do nieba, Najpierw do ziemi iść trzeba. Z tomu „Szczypta swawoli” Bogobojny Zapomniał o wszystkich Przykazaniach bożych Gdy się ukazała Jak ją Pan Bóg stworzył. Sen wędkarza Wciąż mu się śniła taka rzeka, Gdzie ryba na wędkarza czeka. Życzliwy Że nie ma sukcesów, Nie wyrzuca Bogu. Zupełnie wystarczą Mu porażki wrogów. Ziółko Kiedyś czuł do niej miętę, Dziś się stuka w czółko, Biedaczek nie przewidział, Jakie bierze ziółko. Kto zawsze Kto zawsze za... I wiecznie pro... Ten czyni nam Największe zło. Z tomu „Ero-tyki” Do apetycznej babki Wciąż mam nadzieję Że cię nadzieję Smak wina Najbardziej smakuje mi wytrawne wino, Kiedy je piję ze słodką dziewczyną. Sam na sam z policjantką Chyba za to mnie nie wsadzą, Że wciąż pragnę być nad władzą. Nadmorskie widoki Widok na plaży wciąż spotykany: Obok mew młodych – stare bałwany. Przygoda z naturystką Jak ją wziąć? Nie ma co zdjąć. Różnica płci Kto ją pojmie, ten zrozumie, Ile szczęścia daje w sumie. Aforyzmy z tomu „Ero-tyki” Dramat męża zaczyna się, gdy żona gra przed nim komedię. Kwasy są zasadą niejednego małżeństwa. Zasady gry miłosnej pozwalają na chwyty poniżej pasa. Ciężarem niejednego społeczeństwa są panie... lekkich obyczajów. Kiedy czuł do niej miętę, nie wiedział jakie bierze sobie ziółko. Poślubienie akordeonisty nie jest gwarancją harmonijnego pożycia. Kochała ludzi. Potwierdzić to mogą mężczyźni. Z jasną blondynką nie zawsze idzie w parze jasne życie. O tym, że kobiety są zmienne, warto pamiętać stale. Nigdy nie będziesz miał zrozumienia u kobiet, które pragniesz zrozumieć. |