plewinska

Stanisława Plewińska

Urodziła się 4. VIII. 1925 r. w Złotej koło Koła. Ma wykształcenie podstawowe. Wraz z mężem prowadziła gospodarstwo rolne w Deszcznie koło Gorzowa. W 1971 r. debiutowała wierszem na łamach „Ziemi Gorzowskiej” z rekomendacji Zdzisława Morawskiego. Wiersze tłumaczone były na język niemiecki. Od 1985 r. należy do ZLP. Mieszka w Deszcznie. Wydała tomy wierszy: „Polny kwiat” (Gorzów 1976), „Kłosy” (Gorzów 1981), „Mój dom wapnem malowany” wiersze i pamiętnik (Lublin 1988).

O sobie:
Z moim pisaniem i rzeĄbieniem się kryję. W domu trudno znaleĄć sobie spokojne miejsce. Mam taka budkę w polu i tam się zamykam. Jak ktoś idzie, to się chowam, bo wstydzę się, że gdy tam siedzę, to nie robię czegoś ważniejszego w domu lub w polu. Boję się, że ludzie nie zrozumieją, że ja muszę tam choć trochę popisać lub pomalować. Chciałabym i w polu zrobić i w domu, ale tam mnie ciągnie. Ja bym w tej budzie na głodno i chłodno siedziała, byle malować, rzeĄbić lub pisać.
Krystyna Kamińska, „Chce pisać o sobie i o wsi”, „Ziemia Gorzowska” 1981 nr 41
O autorce:
Ze swoja naturalną, prawdziwą potrzebą pisania, która – jak się wydaje – jest rezultatem swoistego obcowania z naturą i symbiozą z nią w oparciu o jej piękne widzenie, ma Stanisława Plewińska tę wrażliwość na świat, ma tę potrzebę ujmowania pejzażu w piękno wiersza. Nie potrzebuje hasła-parawanu, które by deklarowało świadome założenia ideowo-artystyczne. Nie ma w jej twórczości ani śladu prób powielania twórczości kogokolwiek z wielkich poetów, sięgania po obce wzory i udowodnienia, że oto odkrywa się i objawia światu nieznane ludziom prawdy. Odsłania dyskretne uroki natury, deklaruje miłość i przywiązanie do ziemi jakby z zawstydzeniem. Jest to po prostu pisanie bezpretensjonalne i własne, przejrzystością obrazu i jasnością myśli docierające do wszystkich, nie epatujące awangardową metaforą bądĄ oryginalnym porównaniem.
Wojciech Łysiak we wstępie do książki „Mój dom wapnem malowany”
Jedyna autentyczna na Ziemi Lubuskiej, ceniona w kraju, poetka ludowa, mieszkająca w kolorowo wymalowanym domku niedaleko Deszczna. (…) To skromna, sympatyczna kobieta – samorodek literacki. Prostota i ludowa uroda liryków pani Plewińskiej, opisujących zarówno pejzaże wiejskie jak i wrośniętych w nie ludzi, znakomicie harmonizują z osobowością ich autorki, pełną skromności i osobistego uroku, jakby onieśmieloną wobec własnego poezjowania, a zwłaszcza dorobku poetów już mających pewną renomę.
Zenon Łukaszewicz, „Mój alfabet”, s. 155
Czy trzeba czegoś więcej od tych wierszy oczekiwać? Innych prawd, innych myśli? Czyż nie wstrząsa nami wyznanie: „Osłabłam w pracy wyczerpana z sił/ kurz osiadł na moim czole”. Wszystko to, co dzieje się w wierszach, dzieje się i w rzeczywistości. Portret, który Plewińska, zarówno w wierszach jak i w prozie narysowała, przedstawia osobę z odpowiedzialnością dĄwigającą wszystkie trudy życia. Słowa Plewińskiej poświadczają, iż ojczyzną jest dla niej krąg najbliższej ziemi. Poezja przyczynia się do przezwyciężenia wielu osobistych kłopotów. Toteż trzeba szanować ich autentyczną rację ocalenia wnętrza, nawet jeśli nie zawsze ich wyrażeniu towarzyszy wysoki kunszt słowa.
Czesław Sobkowiak: „Jest za moim domem pole” „Nadodrze” 1988 nr 7
Stanisława Plewińska zmarła w dniu 7 stycznia 2017 r. w wieku 91 lat.

Pokłon ziemi
Ciągle się kłaniam mej ziemi
Wiosną, gdy ogród sieję,
Kłaniam się wzrokiem,
czy już kiełkuje, czy nie

Kłaniam się, kiedy oplewiam
Zagony z chwastu I brudu
Zginam ku ziemi kolana
I nie żałuję trudu

Znowu się kłaniam, gdy zieleń
Pokryje ziemi zagony
Podlewam, patrzę z uśmiechem
Znowu się kłaniam, schylona


Kłaniam się ziemi jesienią

Prosząc, by mi oddała
To, co jej wiosną zasiałam,
Co ona mi wychowała
„Ziemia Gorzowska” luty 1974

Moja poezja
Moja poezja jest jak dzień majowy
jak słońce lata, jak suknia jesieni,
jak biała zima, jak sen nocy letniej,
jak radość ludzka i łzy dziecinne,
i taka prosta jak może być człowiek,
jak szmer strumyka i jak wiatru powiew,
i taka lekka jak lot ptaka w locie,
taka niewinna jak maleńkie dziecię.

„Kłosy”

Najbliższa sercu
Któż cię opisze ziemio moja
jak nie ten kto z tobą rozmawia
jak nie ten kto od wschodu słońca
przed tobą ugina kolana
na klęczkach cię prosi w pokorze
byś była mu wierną do zgonu
i tobie oddaje swe losy
bogate byś dała mu plony
Kto cię tak poznał
wiosną czy jesienią
kto w dzień lipcowy w bujne patrzy kłosy
kto dzieli dni pełne i postne
- chłop – który z tobą związał swe losy
„Kłosy”

Szata pola
Nie należę do tych ludzi
co wspaniałe są ich słowa
ja należę do tych drugich
co są prości jak ich mowa


Przyodziałam szatę pola
z kwiatów polnych mam sukienkę
w wietrze słucham ja melodii
ptaki nucą mi piosenkę

Bosą nogą idę w pole
w czarnym polu nie ma bruku
z chłopskim ludem idę razem
słowa wsi dałam do druku

Może przyda się poezja
taka prosta, z czarnej ziemi
pachnie chlebem, letnim słońcem
lasem, wodą, łąk zielenią
„Mój dom wapnem malowany”

Raj poetycki
Pójdę ja myślą w taki kraj
Którego Bóg nie stworzył
Posadzę rajski owoc w nim
By człowiek wolny chodził

Nie będzie płaczu tam ni łez
Ni śmierci złej bez końca
I będzie zawsze jasny dzień
A w nim melodia słońca

Będzie w tym raju miłość wolna
Nikt jej nie zamknie w kraty
Każdemu będzie śpiewał ptak
I nie przekwitną kwiaty

A drogi będą wzdłuż i wszerz
Przed nikim nie zamknięte
Nie będzie wojen ani klęsk
Wszędzie zakwitnie szczęście
„Mój dom wapnem malowany”