przybylak

Maria Przybylak

Urodziła się 5. VII. 1929 r. w Nowosielu. Od 1953 r. mieszkała w Gorzowie. W tym samym roku rozpoczęła pracę w „Stilonie”, gdzie pracowała do przejścia na emeryturę. W 1976 r. debiutowała wierszem na łamach „Ziemi Gorzowskiej”, publikowała wiersze także w „Stilonie Gorzowskim”, „Kulturze”, „Argumentach”, „Twórczości Robotników”, „Bez przesłony”, „Własnym Głosem”, czytano jej wiersze na antenach radiowych, prezentowana w TVP (recytowali: Wojciech Siemion, Sławomira Łozinska, Maciej Starzewski i inni). Inicjatorka gorzowskiego Robotniczego Stowarzyszenia Twórców Kultury (prezes przez pierwsze dwie kadencje), zasiadała w Radzie Krajowej RSTK. Wcześniej członkini Korespondencyjnego Klubu Młodych Pisarzy, Centrum Literackiego „Gremium”, uczestniczyła także w pracach Gorzowskiego Towarzystwa Kultury (członek Zarządu). organizowała i uczestniczyła w wielu imprezach RSTK, m. in. w Interdyscyplinarnych Warsztatach Artystycznych, w cyklicznych programach „Obrazy – słowa – dĽwięki”, odbyła ok. 250 spotkań z czytelnikami. Laureatka licznych nagród w konkursach poetyckich a także: Medalu im. Jakuba Wojciechowskiego (od Rady Krajowej RSTK), odznakę Zasłużonego Działacza Kultury, Nagrodę Gorzowską. Jej wiersze tłumaczone były na język niemiecki. Członek Związku Literatów Polskich od 2000 roku.
Wydała tomy poezji: „Polimer granulowany” (Gorzów 1980), „I jeszcze ciągle jestem do nazwania” (Warszawa 1984), „Radość z rozdawania” (Gorzów 1996) „Takie szczęście” (Zielona Góra 2001). Jej wiersze publikowane były w wielu antologiach, głównie w Oficynie Wydawniczej MAK prezentującej utwory autorów z kręgu RSTK, np. „Księga Poetów – Księga Przyjaciół”.
Na podstawie wierszy Marii Przybylak warszawska aktorka Joanna Jarzębska przygotowała monodram pt. „I jeszcze ciągle jestem do nazwania”, który prezentowała w całej Polsce ponad 100 razy.
W maju 2001 r. książka „Takie szczęście” prezentowana była w Radiu „Zachód” jako Radiowa Książka Poetycka.

O autorce:
Pisała od najmłodszych lat, a matka dowiedziała się o tym, gdy Maria była już dojrzałą kobietą. Mąż nie dowiedział się nigdy. Swoje wiersze ukrywała w najciemniejszych kątach, a gdy już brakowało miejsca, wędrowały do pieca. Pisanie to jej pamiętnik życia, wielka tajemnica i wielka radość. – Dlaczego nie mówiłam? Bałam się, że usłyszę: udajesz jakąś wielką uczoną – mówi pani Maria. – A ja jestem prostą kobietą bez wykształcenia.
Jagoda Bokuniewicz, „Nie pomnę kto i kiedy rzucił we mnie ziarnem poezji”, „Stilon Gorzowski” 1987 nr 15

Miałam bardzo wiele udanych prezentacji, podczas których ludzie słuchali wierszy z głębokim wzruszeniem. Wielokrotnie mówili mi, że są im potrzebne takie wiersze, proste i prawdziwe, że takiej poezji nie boją się. Kiedyś pewna pani powiedziała mi: „Ten spektakl jest jak piękny klejnot i powinno go się grać tylko w pałacach”.
Joanna Jarzębska o recepcji monogramu w jej wykonaniu z tekstami Marii Przybylak w wywiadzie pt. „Ludzie nie boją się tej poezji” „Ziemia Gorzowska” 1984 nr 10

O „Polimerze granulowanym”
Szukanie w tych wierszach szczególnego „etosu robotniczego”, czy chociażby odmiennej perspektywy oglądu rzeczywistości, byłoby, sądzę, przesadą. Autorka zresztą nader oszczędnie – co jej się chwali – eksploatuje temat pracy. Jedyny wiersz w tym tomie związany z profesja autorki (tytułowy „Polimer granulowany”) jest po prostu naturalny. I to, zdaje się, największa zasługa autorki. Jest ona po prostu naturalna, nie wysilona. Chce być zwyczajną poetką, nie poetką z przymiotnikiem „robotnicza”.
Andrzej K. Waśkiewicz, „Trzy tomiki”, „Ziemia Gorzowska” 1981, nr 13

Podmiot tych wierszy nie ucieka do wyszukanych figur poetyckich, ale wypowiada się w sposób bezpośredni, odautorski niejako, w pierwszej osobie liczby pojedynczej. Wiersze z „Polimeru granulowanego” zawierają zapis procesu produkcyjnego, opowiadają o trudzie, ale w sposób raczej pogodny. Ta pogoda ma zresztą szerszy charakter, wynika ze stosunku do życia w ogóle, ,,Biorę życie ogólnie / takie jakie jest (i // przerabiam je / na swój własny użytek:", „.., z ledwo uchwytnych radości / splatam warkocze zachwytnych uniesień". Nie ma tu mądrości, które by wynikały z lekturowych fascynacji. Przybylak odwołuje się przede wszystkim do tego, co jej podpowiada doświadczenie życiowe i osobiste przemyślenie. Wiersze stanowią wykładnię swoistego pragmatyzmu.
Czesław Sobkowiak, Gorzowska Biblioteka Literacka, „Nadodrze” 1981 nr 4

Pierwszy tomik poetka zatytułowała dość dziwnie: „Polimer granulowany”. Ktoś bliżej obeznany z produkcją „Stilonu” wie, iż jest to nazwa surowca służącego do wyroby sztucznego włókna. Ale jakby wbrew tytułowi nie ma tu wierszy opisujących skomplikowane procesy technologiczne, nie ma tu produkcyjniaków. Poza jednym wierszem nawiązującym do procesu produkcyjnego, przesiąkniętego jednak ludzkim wysiłkiem, wszystkie pozostałe utwory opowiadają w sposób prosty i bezpretensjonalny o ich autorce. (...) Są w tych utworach refleksje nad upływającym czasem,. nad przyjaznym, ludzkim uśmiechem, nad rzeczywistością, która biegnie obok.
Zenon Łukaszewicz, „Z bagażem zielonej wyobraĽni”, „Gazeta Lubuska” 1981 nr 83

O „Radości z rozdawania”
Maria Przybylak zaprasza nas wierszami na rozmowę. Poważną, bo jest to rozmowa po trosze o wszystkim, czyli o życiu. O nadziei, o Bogu, o dzieciach, pracy, zwątpieniu, bólu, chorobach, biedzie i o chwilach jasnych i pięknych, które zdarzają się w życiu każdego człowieka. (...) Powaga, z jaka autorka traktuje sprawy świata, sprawia, że lektura staje się myślącym przeżyciem. Wzruszeniem. Wymaga to współpartnerstwa czytelnika, bo nie są to wiersze uładzone sztucznościami poetyckimi. Maria Przybylak operuje zapisem oszczędnym, skrótem, który potrafi odsłonić szczegół i zarazem ujawnia całość pojęcia wzmocnionego obrazem. Autorce można zaufać.
Roman ¦liwonik: ze wstępu do książki „Radość z rozdawania”

O „Takie szczęście” Uczucia, głęboko skrywane namiętności, zapis zwykłych chwil szczęścia – w takich polach porusza się Maria Przybylak. Jej wiersze to czysta poezja, bez zbędnych metafor, wydumanych słówek, zawikłanej składni. Bardzo łatwo wyobrazić sobie matkę poetki, która „była krawcową DOBRĄ” i która „nienagannie wykroiła sobie/ spory kawał życia/ z majętnym/ dobrze już utatusiałym wdowcem”. W tomiku „Takie szczęście” można znaleĽć rzadko dziś pisywane przez poetów wiersze miłosne – nie erotyki, a właśnie poezję miłosną – zapis chwil tytułowego szczęścia, miłości, czułości, czyli tego, co czego wszyscy tęsknimy i czego zazdrościmy innym.
ROCH, „Czysta poezja”, „Gazeta Zachodnia” z 9. X. 2001 r.

Ilość
Pisałam wiersze
i mnie się zdawało
że to tak dużo.
A to tak mało.
„i ciągle jeszcze jestem do nazwania”

Właściwe miejsce
Która ja jestem ważniejsza, prawdziwa?
- bo robię w Stilonie swe wiersze fabryczne
a w herbie mam gniazdo bocianie
Na hak prawdy chwytasz mnie czytelniku
- myślisz, ze ci się przyznam?
Do hal w rzędy maszyn spod strzechy trafiłam
bo tam i tu moja ojczyzna.
„i ciągle jeszcze jestem do nazwania”
Zarzynanie nocy
... a noc się rozwierzgała
nieuskromnionymi myślami
... za uzdę ją, za uzdę
i pod nóż!
na co zda się bydle
gdy nie ma woĽnicy
...a księżyc znów kłamie
mówi że sprzyja zakochanym
łgarz... nocami rozjudza
moją samotną pościel
i wychładza twój
cmentarny krzyż
...tylko nasze dzieci
wykąpane w srebrzystej poświacie
śpią z wypiękniałymi twarzami
„i ciągle jeszcze jestem do nazwania”

Znak operatywny
operuję
znakami
zapytań

bo jakich używać
gdy wykrzyknik i kropka
pogubiły znamiona pewności
myślnik vnie zawsze
i nie wszystkich zachęca do myślenia
przecinek
nie przecina coraz częstszych zadumań
nawias – czyha –
by zamknąć wielokropek, dwukropek

operuje znakami zapytań
tych jedynie nie oblega niemoc
ciągle jeszcze
warto
ich używać
„Radość z rozdawania”

Remanent
lubiłam te balie z pieluszkami
karmienie soczki herbatki
kaftaniki rajtuzki
co rok prorok
elementarz dnia

minęły zmartwienia
zapalenia odry koklusze

była radość ze stopni
z matmy religii polskiego

za mną śluby wnuczęta
dalszy ciąg rodowodu
jestem na drugim
końcu mostu spokojna
o bezpieczne dojście do b r z e g u
„Takie szczęście”

W dniu 29 grudnia 2005 roku zmarła gorzowska poetka Maria Przybylak
Pożegnaliśmy gorzowską poetkę, robotnicę „Stilonu” Założycielkę Robotniczego Stowarzyszenia Twórców Kultury w Gorzowie Wlkp. i pierwszego Prezesa tej organizacji. Członka Związku Literatów Polskich, znaczącą postać gorzowskiego świata literackiego.
Laureatkę niezliczonej ilości konkursow poetyckich, turniejów jednego wiersza, oraz uczestniczkę biesiad poetyckich, plenerów tworczych, warsztatow literackich oraz dziesiątków ogólnopolskich imprez o charakterze twórczym. Autorkę wierszy urzekających logiką, prostotą, skłaniających do głębokiej refleksji.
Żegnamy osobę wielkiego rozumu, wielkiego talenu i wielkiego serca.
Jeden z czytelników, który nie znał Marii osobiście, na wiadomość o jej śmierci powiedział: „Czuję się tak, jakbym stracił kogoś z najbliższej rodziny”. ¦mierć Marii napełniła nas żalem i poczuciem wielkiej niepowetowanej straty.
Dziękujemy Ci Marysiu za nasze wspólnie „cerowane lata” i za Twoje wielkie serce. Spoczywaj w pokoju.
Ferdynand Głodzik na pogrzebie poetki