![]() | Łucja Fice |
Urodziła się w 1952 r. w Krzyżu Wlkp. Z zawodu chemik. Zadebiutowała na łamach czasopisma "Własnym Głosem" wydawanego przez Radę Krajową Robotniczych Stowarzyszeń Twórców Kultury w Warszawie. W 1997 r. ukazał się jej pierwszy tomik pt. "W moim śnie". Jej wiersze publikowane były w almanachach i antologiach oraz w prasie, m.in. w "Pegazie Lubuskim". Należy do RSTK w Gorzowie Wlkp.
"Łucja Fice znana była w naszym środowisku jako poetka, wcześniej wydała trzy tomiki. Teraz dała nam powieść „Przeznaczenie” wydaną z finansową pomocą jej pracodawcy, czyli firmy Promedica świadczącej usługi opiekuńcze i pielęgniarskie. Bo Łucja Fice, jak wiele Polek, pracowała na zachodzie jako opiekunka osób starszych i swoje doświadczenia opisała w formie powieści." Krystyna Kamińska Za chlebem Emigracja zarobkowa Polaków ma już niemal swoją 150-letnią tradycję. Po roku 1990 otwarto granice i mamy do czynienia z kolejną falą tego zjawiska. To musiało prędzej czy później znaleźć swój wyraz w literaturze; jednym z najwybitniejszych nowych autorów tego exodusu był Edward Redliński. Myślę, że ta tematyka dużo zyskała, od kiedy Łucja Fice chwyciła za prozatorskie pióro. Łucja spędziła „na saksach” kilka długich lat – w Anglii, Walii i Niemczech. Dzisiaj jest autorką trzech utworów prozatorskich opisujących te lata przepracowane z dala od domu. Właśnie ukazała się pierwsza z tych książek – powieść pt. „Przeznaczenie”, opisująca gastarbajtowanie bohaterki, Gabrysi, w Walii. Powieść „pełnowymiarowa” – nie reportaż, nie dziennik, tylko fabuła wykraczająca poza samą faktografię. Fabuła wykraczająca nawet poza realizm, bowiem Gabrysia pracująca w walijskim domu opieki dla starców m. in. zajmuje się mężczyzną o polskich korzeniach i dziwnych splotach okoliczności w jego minionej biografii, które zbliżają go do polskiej opiekunki. Nie będę tu zdradzać tych intrygujących wydarzeń, ale powieść na tym planie zamienia się w piękną opowieść o ezoterycznych ścieżkach życia i przeznaczeniu, jakie po latach ścieżki te splata. Na tym poziomie książka ma wartości uniwersalne, które mogłyby być usytuowane zawsze i wszędzie. Jednak to one właśnie (oraz – rzecz jasna – język narracji) decydują o literackości tej prozy. To wszystko wszakże usytuowane jest w konkretnym „tu i teraz”. A więc tłem tego zasadniczego wątku jest praca i dzień codzienny międzynarodowej enklawy przebywającej „dla chleba” w obcym kraju o innych zwyczajach i kulturze. Tu też Fice poradziła sobie świetnie z realiami emigracyjnego życia. Ciekawe jest to zderzanie na każdym kroku „przyjezdnych” i „miejscowych”, opis konfliktów obyczajowych i biurokratycznych, zwykłe warunki życia, charakter pracy w sferze socjalnej, która dostarcza dodatkowych emocji, graniczących z napięciami. Zaś arcyciekawa, bo wnikliwa i wrażliwa, była dla mnie sfera emocjonalno- psychologiczna takiego „wygnania”. Tęsknota za domem, rodziną, krajem, kłopoty adaptacyjne, alienacja, samotność, smutki, chandry, konflikty... Na dodatek autorka wplotła w fabułę wątek miłosny, który i upiększa, i dramatyzuje fabułę. Walia jest pokazana bardzo prawdziwie, drobiazgowo – kto nie był, dowie się dużo! Dlatego właśnie losy Gabrysi i jej perturbacje śledzimy nie tylko bez znużenia, ale i z empatią, i – przy okazji – z narastającą refleksją na temat roboczej diaspory polskiej rozrzuconej po całym świecie. Leszek Żuliński (Pegaz Lubuski 2(49) |