![]() |
Krystyna Dziewiałtowska GintowtPoetka, plastyczka, tkaczka artystyczna |
Krystyna Dziewiałtowska-Gintowt urodziła się 13 XI 1951 roku w Poznaniu.
Jako zodiakalny Skorpion zatracała się do końca w każdym narzuconym sobie
działaniu. Po maturze wybrała fizykę na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza
w Poznaniu. Wygrało zafascynowanie potrzebą poznania prawdy absolutnej,
przynajmniej w wymiarze materialno-energetycznym, chociaż może bardziej pociągała
ją metafizyka. Po krótkim doświadczeniu nauczycielskim resztę życia zawodowego
związała z instytucją badającą stan środowiska.
Prace plastyczne Krystyny Dziewiałtowskiej-Gintowt to gobeliny misternie
tkane z wykorzystaniem roślin. Wystawiane były w: Muzeum Lubuskim im. JanaDekerta
(Spichlerz) w Gorzowie Wlkp. w Klubie Osiedlowym na warszawskim
Natolinie, w Muzeum – Aptece pod Orłem w Eberswalde w Niemczech, w siedzibie
Parku Narodowego „Ujście Warty” w Chyrzynie, w Teatrze im. J. Osterwy
w Gorzowie Wlkp. (foyer Pod Kopułą), w Klubie Nauczyciela w Gorzowie Wlkp.,
w twórczej świetlicy stowarzyszenia SEWA w Brzeźnie koło Lubiszyna, w galerii
Uniwersytetu Trzeciego Wieku w Gorzowie, w Klubie MCK „Jedynka” w Gorzowie.
Trzy prace znajdują się jako ekspozycja stała w Muzeum Łąki Klubu Przyrodników
w Owczarach koło Górzycy. Zdjęcia gobelinów są ilustracją tomu jej poezji
pt. „Słowa podzielone między wiersze a obrazy”.
DZIWONIA
Dziwonią byłam, od kiedy pamiętam. Ale wcześniej o tym nie wiedziałam. Ciągle coś
zbierałam, przynosiłam do domu, przeplatałam. Świat przyrody był nieodłączną częścią
mojej natury. Dla Krzysztofa, mojego nieżyjącego już, niestety, męża i przyjaciela wielką
pasją stał się w ostatnich latach świat ptaków. Któregoś dnia stwierdził, że w przyrodzie
występuje przypadek taki jak ja: dziwonia. Lata i wszystko przeplata. I tak już zostało.
Nazwa: Dziwonia (Carpodacus erythrinus)
Wygląd: ptak wielkości wróbla, o dużej głowie
z grubym, stożkowatym dziobem. Samica z wierzchu oliwkowo-zielona, od spodu biaława,
z brązowo kreskowaną piersią.
Zachowanie: przesiaduje na szczytach drzew, krzewów i na drutach elektrycznych.
Lata niezbyt często, ale szybko, lotem falistym. Często śpiewa. Poza sezonem lęgowym
żyje samotnie. Zbiera gałązki i części roślin.
229
Biotop: zamieszkuje
łąki z rzadkimi kępami
zarośli, wierzby nad ciekami
wodnymi, czasami
ogrody, występuje także
w górach powyżej górnej granicy lasów.
Głos: śpiew melodyjny, fletowy gwizd
brzmiący podobnie jak ludzki, wyrażający
zdziwienie lub podziw.
Gniazdowanie: w zaroślach, zbudowane
z drobnych patyczków i źdźbeł, umieszczone nisko
w gęstych krzewach lub roślinności zielnej.
Wędrówki: ptak wędrowny, na trenach
lęgowych przebywa od maja do sierpnia.
Pokarm: nasiona i pączki zbierane na
drzewach, roślinach zielnych i ziemi.
Krystyna (Dziwonia)
A kiedy przychodzi
wiosna
A kiedy przychodzi wiosna,
nagle wyrastają mi skrzydła.
Jak anioł z obrazów Chagalla
Nad Róż unoszę się Parkiem.
Przeglądam się w tafli stawu.
O, kaczki spakowały już łyżwy,
budują gniazda w trawie
wyściełając je ciepłym puchem.
Z gałązek płaczącej wierzby
nimfom wodnym uwiję wianki.
Nie za mokro jest w tej Kłodawce?
Pożółciłam wam trochę noski.
Przed budynkiem
gorzowskiej książnicy,
otoczona różaną pergolą,
Papusza w kwiecistej spódnicy
wróży same szczęśliwe chwile.
A muzyka dętej orkiestry
wtóruje dzieciom i ptakom.
Kocham to miasto wiosną,
Nic nie poradzę na to.
Wigilia
Bombki otulone świerkową zielenią
Przechowują pamięć minionych spotkań
Kolejne puste talerze pełne wspomnień
Zamiast grzybowej czy barszczu
Przy stole już nowi bliscy
Słomiane anioły uskrzydliły drzewko
Wsłuchane w opowieści
Tych co wrócili z podróży
Tych co na nich czekali
Tych co od domów daleko
Swojskie pastorałki, ukraińskie dumki
Rytmy afrykańskich tam-tamów
Jazzowy wigilijny koncert
W harmonii z pasterką za oknem
Napijmy się jeszcze wina
230
Życie to misterny gobelin
Snuję wspomnienia spacerów
Przetykam barwy i zapachy
Brzęczenie pszczół i rosę poranka
Zmienny krajobraz pór roku
Życie to misterny gobelin
Trzeba je tkać z miłością
Nie zmarnować żadnego splotu
Z arcydzieła na zamówienie Boga
W magicznym kręgu
W magicznym kręgu,
W tanecznym wirze
W pogoni wrażeń
Spływamy życia
wodospadem
Zaoranie
Wreszcie wyzłociła się moja kocankowa łąka
Na zaoranym polu posiałam marzenia
Zachwycam się ich wzrostem i pięknem
Leżąc w cieniu pozostałej kępki drzew
I wznosi się moja modlitewna podzięka
Że tu i teraz jestem i jeszcze chwil wiele
W nic nierobienia będę błogostanie
I żadnych więcej zmian i tylko trwać
Spacer lipcowy żółty
Lipiec złoty znów się wydarzył
Zawładnął nami bez granic
Wpatrzeni w wielobarwny pasiak
Utkany z zieloności lasu
Seledynu traw
Złota kocanek
Żółci wrotyczowych kiści
Pragniemy na zawsze pozostać
W krainie jego kojących splotów
Spacer włochaty
Spaceruję naszą ścieżką krętą
Włochate kępki traw
Łaskoczą stopy kroplami rosy
Za chwilę wzejdzie słońce
Wystudzi gorące promienie
Balsamem wilgotnego mchu
Fale na wodzie
Ślady na piasku
Teatr czy fakty
Hologram naszych
wyobrażeń
231
Kwietna galaktyka
Mój mały kosmos
Rozkwita modrością chabrów
W krwawej czeluści maków i rdestów
Seledynową mgławicę
Rozświetlają złotawym blaskiem
Kocankowo-jaskrowe słońca
Moja kwietna galaktyka
Podzielone
Słońce z nawłociowych splotów
Z refleksem złotych kocanek
Spotkało w swej wędrówce
Wrzosową tarczę
ogrzaną amarantem szarłatu
Wchłonęła je mleczna przestrzeń
Kukurydzianych pól
Podzielone pozostają w symbiozie
Osobne i zarazem scalone
Droga do krzyża
Fioletowe pola
Wrzosowo zatrwianowym kobiercem
Polną drogą
Wąską tylko na spacer we dwoje
Prowadzą na spotkanie z krzyżem
Spokojna ta jesień po upalnym lecie
Radosna ta wiosna
która po niej przyjdzie
Po dwóch brzegach rzeki
Z tamtej strony rzeki
Jaskrawo złotym blaskiem
Wabią nieznane obietnice
Przelećmy paralotnią
Lub brzegiem dookoła
Wejdźmy w wymarzony Eden
A może lepiej w cieniu
232
|